
Nadszedł listopad, a wraz z nim zaczęły obowiązywać kolejne zmiany wynikające z ustawy z dnia 12 marca 2022 roku o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa, potocznie zwanej specustawą. Najnowsza nowelizacja dotyczy zasad pobytu w miejscach zbiorowego zakwaterowania. Zgodnie z obowiązującymi komunikatami, prawo do dalszego zamieszkiwania w takich miejscach mają osoby z niepełnosprawnościami, seniorzy oraz kobiety w ciąży.
Zmieniają się również zasady dotyczące odpłatności za pobyt. Z możliwości zakwaterowania zostają wyłączone osoby, które dotychczas partycypowały w kosztach pobytu, a także opiekunowie osób z niepełnosprawnościami, jeżeli pobierają świadczenie pielęgnacyjne. Prawo do bezpłatnego zakwaterowania tracą osoby wychowujące co najmniej troje dzieci, jeśli wszystkie te dzieci mają ukończone siedem lat, a także osoby, które dopiero przybyły do Polski i nie należą do żadnej ze szczególnie chronionych grup wymagających pomocy (grupy wrażliwe). Dodatkowo osoby pobierające polską emeryturę (nawet kilku złotych) będą zobowiązane do uiszczania opłaty w wysokości piętnastu złotych za dzień, niezależnie od wysokości otrzymywanego świadczenia.
Istotną zmianą jest także uchylenie przesłanki humanitarnej. Oznacza to, że wojewoda nie będzie już mógł indywidualnie zwalniać z opłat osób, które nie spełniają ustawowych kryteriów, ale znajdują się w sytuacjach nieprzewidzianych przez prawo. A moje doświadczenie mówi, że takich spraw jest niemało.
Choć ustawa nosi nazwę aktu o pomocy, coraz trudniej dostrzec w niej realne wsparcie. Szczególnie niepokoi fakt, że od 1 listopada do końca marca obowiązuje w Polsce tzw. okres ochronny, w trakcie którego nie wykonuje się eksmisji wobec osób, którym nie zapewniono innego lokum. Potocznie mówi się o tym „ochrona zimowa”. Niestety, w przypadku specustawy przepisy te nie znajdują zastosowania. W efekcie osoby, które z różnych przyczyn nie płacą i lekceważą obowiązujące zasady, wciąż mogą liczyć na ochronę, natomiast ci, którzy zostali zmuszeni do ucieczki przed wojną i próbują na nowo ułożyć swoje życie, zostają tej ochrony pozbawieni. Z przekazu komunikatów i decyzji władz można odnieść wrażenie, że nie są „nasi”, więc nie wymagają takiej troski.
Rząd wskazuje, że w trudnej sytuacji można skorzystać z programu „Wspólnie do Niezależności”, realizowanego przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji we współpracy z Polskim Czerwonym Krzyżem oraz Fundacją Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej. Program ten oceniam pozytywnie, jednak podpisanie nowelizacji ustawy w ostatnich dniach września nie dało wielu osobom wystarczająco dużo czasu, by z niego skorzystać. Nie chodzi o brak woli, lecz o realne trudności - wielu właścicieli nie chce wynajmować mieszkań uchodźcom, ponieważ nie są Polakami, mają dzieci lub nie są uznawani za wiarygodnych najemców. Miesiąc na podjęcie decyzji i znalezienie lokum to zdecydowanie za krótko.
Dodatkowym problemem są wyzwania stojące przed osobami prowadzącymi miejsca zbiorowego zakwaterowania. Z mojej wiedzy wynika, że środki finansowe na utrzymanie mieszkańców otrzymują oni dopiero po czasie faktycznego przebywania osób w ośrodku, a nie z góry. W praktyce muszą więc sami oceniać, czy dana osoba spełnia przesłanki ustawowe, co jest nie tylko trudne, ale i wątpliwe prawnie. W mojej ocenie brakuje podstaw do przekazywania osobom trzecim tak wrażliwych danych jak informacje o stanie zdrowia, stopniu niepełnosprawności czy wysokości emerytury.
Z interpretacji ministerstwa, wynika, że osoba kwaterująca się w miejscu zbiorowego zakwaterowania powinna najpierw uiścić opłatę za pobyt, nawet jeśli ustawowo jest z niej zwolniona. Zwolnienie następuje dopiero po złożeniu wniosku i uzyskaniu decyzji wojewody o zwolnieniu z partycypacji w kosztach. W praktyce oznacza to konieczność posiadania środków finansowych na co najmniej miesiąc pobytu. Trudno jednak oczekiwać, by seniorzy otrzymujący emeryturę w wysokości zaledwie trzystu złotych po przeliczeniu mogli zgromadzić około dwóch tysięcy złotych na taki wydatek.
Wprowadzone zmiany zatrważają mnie jeszcze bardziej, gdy patrzę na to, co obecnie dzieje się w Ukrainie. Wzmożone ataki na infrastrukturę krytyczną, mające na celu pozbawienie ludzi ogrzewania i elektryczności, są jednoznacznym sygnałem, że do Polski znowu może ewakuować się liczna grupa uchodźców szukających schronienia przynajmniej na okres zimowy. O tym jednak ustawodawca zdaje się zapomniał. W nowym systemie nie będzie miejsc dla tych osób. Pojawia się więc pytanie: co zrobimy wtedy? Czy będziemy biernie przyglądać się tułającym się, zagubionym dorosłym i dzieciom, zasłaniając się tarczą nowych przepisów oraz negatywną nagonką medialną? I stale zadaję sobie pytanie: co z godnością? Tą, o której mowa już w preambule naszej Konstytucji, tą, którą uznajemy za wartość najwyższą.
Wielokrotnie zgłaszaliśmy ten problem i apelowaliśmy o zwrócenie uwagi na nasze postulaty. Mówię „nasze”, bo chodzi o ludzi, którzy na co dzień pracują w tych ośrodkach, znają mieszkańców, ich życiowe sytuacje i trudności, z jakimi się mierzą. Niestety, po raz kolejny nie zostaliśmy wysłuchani.
PS. Od początku pełnoskalowej wojny w Ukrainie i pojawienia się w Lublinie i regionie miejsc zbiorowego zakwaterowania, jesteśmy w nich obecni. Przez pierwsze miesiące, nasi wolontariusze i wolontariuszki pracowały w miejskich punktach jako wsparcie zwłaszcza w dostarczaniu informacji, tłumaczeniach, a także jako osoby wspierające dzieci.
Od ponad dwóch lat odwiedzamy miejsca zbiorowego zakwaterowania na Lubelszczyźnie w ramach działań mobilnych. Nasi pracownicy udzielają porad administracyjnych, socjalnych, prawnych. Pomagają wypełniać dokumenty. Tłumaczymy zmiany ustawowe dot. samej specustawy, ale też objaśniamy inne akty prawne. Staramy się być tam, gdzie jesteśmy szczególnie potrzebni - w ośrodkach znacznie oddalonych od instytucji publicznych, słabo skomunikowanych, udzielających zakwaterowania osobom z grup wrażliwych.



