[Piotr Skrzypczak:] Kiedy trzy lata temu w najlepsze trwał już na granicy polsko-białoruskiej kryzys humanitarny, Rosja była krok od rozpoczęcia pełnoskalowej inwazji na Ukrainę, a ówczesny polski rząd dalej demolował instytucje państwa prawa, spotkaliśmy się z zespołem Europejskiego Centrum Solidarności, by rozmawiać, co możemy w tej sytuacji zrobić. I uznaliśmy, że kluczem jest edukacja ludzi, którzy są potem w stanie stawić czoła tym wyzwaniom. Uznaliśmy, że czas wrócić do idei praw człowieka jako tej, która skutecznie chroni jednostkę przeciwko złej władzy. Tym samym urodził się Latający Uniwersytet Praw Człowieka.
Dlaczego latający? Bo działamy w trójporozumieniu ECS, Homo Faber i Helsińską Fundacją Praw Człowieka. Zatem zajęcia będą w tych trzech miasta, co jest szansą na poznawanie różnych miejsc/instytucji/ludzi. Oczywiste jest także nawiązanie do opozycyjnych uniwersytetów z czasów PRL.
Za nami już dwie roczne edycje, które objęły trzy grupy ludzi z różnych środowisk, z różnym wykształceniem, pochodzeniem, wiedzą. Każda grupa absolwencka to kolejna gęsta sieć powiązań, wspólnej wiedzy, doświadczeń, które w przyszłości tkają murawę społeczną - idealne narzędzie, by chronić siebie i innych przed złą władzą.
Obecna, trzecia edycja jest inna, bo i czasy się zmieniły. W Polsce rządzą ludzie, którzy przez poprzednie 8 lat byli w opozycji, często wspierając nas, obrońców/obrończynie praw człowieka. Teraz to oni rządzą. A my uczymy się, jak postawić granicę także tym, których lubimy, których znamy, na których często głosowaliśmy. Uczymy się rozumienia słów Marka Nowickiego, który powtarzał, że każda władza deprawuje, a naszą rolą jest bycie konsekwentnymi w obronie praw człowieka.
