Wspieraj

Wystąpienie Piotra Skrzypczaka podczas sesji Rady Miasta Lublin

Szanowni państwo, Panie Przewodniczący, Panie Prezydencie, państwo Radni

Zacznę nietypowo, zwłaszcza w takim miejscu, podczas takiej debaty. Zacznę od refleksji osobistej. Bo kontekst jest ważny. A ja mówię jako mieszkaniec.

Moja biografia jest nudna. Jestem z dziada pradziada z Lublina. Gdybym z tego miejsca się wychylił, mógłbym dojrzeć dom mojego pradziadka, a z drugiej strony, tuż za zakrętem zobaczyłbym miejsce, gdzie mieszkał mój drugi dziadek.

Mama urodziła się rogu ulic Chopina i Narutowicza, tata na Cichej. Ja mieszkam w Śródmieściu, dokładnie po środku.

Moje dzieciństwo, młodość wiążą się z działaniami, które teraz nazwalibyśmy aktywizmem, działaniami społecznymi. Byłem ministrantem, a także od samego powstania, jeszcze w końcówce PRLu, członkiem Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej.

Kiedy uczyłem się w "Biskupiaku",  zainteresowałem się prawami człowieka i włączyłem się w działania dużej sieciowej międzynarodowej organizacji. Ale to było dla mnie za mało, za daleko. Chciałem robić coś tu i teraz. Dla swojego miasta. Najważniejsze jednak było i jest to, co robiliśmy razem, jako grupa przyjaciół, ludzie z różnych środowisk, organizacji, instytucji, czy szerokiej społeczności miasta.

Na Wydziale Politologii, dzięki wsparciu m.in. śp. Profesora Zbigniewa Hołdy, wraz z przyjaciółmi założyliśmy organizację. Nazwaliśmy ją „człowiek rzemieślnik”, taki realny, codziennie pracujący własnymi rękami. Po łacinie to Homo Faber. Wtedy, w 2004 roku to była odważna decyzja. Większość ambitnych ludzi z naszego otoczenia szukała szczęścia w innych miastach, państwach. Uważali, że życie w Lublinie nie ma sensu. My zostaliśmy. Postanowiliśmy udowodnić, że się mylą.

Przez lata pilnując przestrzegania praw człowieka wielokrotnie krytykowaliśmy władzę. Każdą. Monitorowaliśmy urzędy, instytucje publiczne, a nawet radę miasta 😉 Panu prezydentowi też nie raz się dostało. Byliśmy (i wciąż jesteśmy) wsparciem zwłaszcza dla tych grup, mniejszości, które nie mają szansy na bycie usłyszanymi. Nie mają własnych organizacji, rzeczników, dostępu do mediów.

Sprawdzaliśmy co się da tu zrobić, prototypowaliśmy, testowaliśmy. Chcieliśmy się uczyć na cudzych błędach. Krytycznie obserwowaliśmy zachodnie społeczeństwa, by nie iść tą drogą. Staraliśmy się rozmawiać, pokazywać, wypracowywać nowe drogi.

Zawsze mieliśmy świadomość, że nawet największa organizacja nie jest w stanie zastąpić rozwiązań systemowych. Stąd naszą rolę widzieliśmy i widzimy jako swego rodzaju klej, piankę montażową, która w momentach wyzwań może wypełnić luki między potrzebami ludzi a władzą czy instytucjami.

Kiedy przyszło najgorsze, byliśmy gotowi. Nie jako organizacja, ale wspólnota. 24 lutego 2022 roku odwiesiliśmy drobne sprawy, utarczki na kołek. W ciągu kilku godzin powstał Lubelski Komitet Pomocy Ukrainie. W głowie, z tego trudnego okresu,  mam kilka haseł:
Współpraca.
Zaufanie.
Troska.
Domniemanie dobrej woli.

Ciężka praca, ale też i radość z tego, że możemy pomóc tak wielu ofiarom Putina. To była olbrzymia lekcja, ale i dowód, na to, że się da! Że potrafimy! Że inni się od nas mogą uczyć. (I coraz częściej to robią).

Co dziś? Największym komplementem dla mnie jest to, że widzę, jak do mojego Lublina przyjeżdżają ludzie, nie tylko z całego regionu, kraju, ale i ze świata. I już nie uciekają. Wiedzą, że to dobre miejsce do życia, studiowania, kochania. Chyba trudno o lepszy dowód jakości! Jednak warto było zostać 😉

A kim są Ci „nowi mieszkańcy”? Znam ich dobrze. JUŻ znam ich dobrze. Co roku do prowadzonego przez nas „baobabu” przychodzą tysiące osób. Różnych: z Polski, z Ukrainy, Białorusi, Zimbabwe, Syrii, Afganistanu, USA, Etiopii czy Erytrei, i setek innych miejsc. A baobab? To już nie tylko historyczne drzewo, ale i miejsce codziennych spotkań. Dla wszystkich. Powstało jako kontynuacja działań Komitetu. Wyrosło na nim. Drzewo podlewane wysiłkiem organizacji, instytucji, biznesu i, co oczywiste, wsparciem z Urzędu Miasta. Za co bardzo dziękujemy!

Co tam robimy? Uczymy Polski i Lublina. Mówimy długie, pierwsze "dzień dobry". Przedstawiamy się (jako miasto), oprowadzamy, uczymy języka polskiego, prawa, procedur. Pokazujemy nasze, lubelskie, polskie wartości. Takie jak otwartość, solidarność… Zwłaszcza w mieście z tą Solidarnością tak związanym!
Nie mamy kompleksów. Jesteśmy dumnymi obywatelami dumnego, dostatniego kraju, który się nie boi o swoją tożsamość. Poznawanie innych, przyjaźń, wspólnota nie zagraża naszym wartościom. One są na tyle silne, że nie musimy się bać, że ktoś nam je zabierze. Albo podmieni.

Jestem z Lublina, i chcę by dalej wizytówką mojego miasta był szacunek dla innych, otwartość, wrażliwość.

Tym, co robimy odpowiadamy też na pewne, oczywiste lęki. Przez dwa pokolenia byliśmy państwem niemalże jednolitym. Ostatnie lata to powrót do tego, jak wyglądała Polska, Lublin przez poprzednie wieki. Od swego historycznego powstania. Jednak ta nowa wielokulturowość nie dotyczy już żydów, Rusinów, Niemców, ale zupełnie innych, nowych dla nas społeczności. Czy jako „starzy mieszkańcy” jesteśmy przygotowani do tej zmiany? Nie za bardzo. Kiedy nasza rzeczywistość się zmienia, kiedy pojawiają się osoby z zupełnie nowych nam kultur, odczuwamy niepokój, lek. Boimy się zmiany. To normalne. Ale czasu nie cofniemy. Warto zatem szukać rozwiązań. Tym rozwiązaniem jest poznawanie się, bycie ze sobą w kontakcie.

My, „starzy mieszkańcy” myślimy często, że nie potrzebujemy żadnej integracji, bo jesteśmy już zintegrowani. To nie do końca prawda. Skoro rzeczywistość się tak nam zmienia, warto odnowić swoją wiedzę, kontakty, wytworzyć nowe relacje. By się na nowo poznać i zamiast lęku, rozmawiać, dyskutować, rozwiązywać pojawiające się wyzwania. Dajmy sobie szansę. Bez tego będzie trudniej. Ktoś kiedyś nas zrecenzował w taki sposób: "Jak chcesz poznawać świat wpadnij do baobabu: pogadaj z ludźmi, poznaj ich kulturę. Pokaż swoją."

Trochę liczb. W baobabie mamy kilkanaście zespołów, oferujemy również kilkanaście różnych przestrzeni, pracowni, sal lekcyjnych. W 2024 roku odwiedziło nas 20 tysięcy osób. Ponad 8000  osób z korzystało z bezpośredniego wsparcia administracyjnego. Warto dodać, że w baobabie jest też na co dzień komórka Biura Obsługi Mieszkańców Urzędu Miasta Lublin.

Udzieliliśmy blisko 1700 asyst, głównie w szpitalach, dla ludzi, którzy często nigdy nie korzystali w Polsce z takiego wsparcia. Zapewniliśmy 1400 konsultacji psychologicznych, głównie dla dzieci i nastolatków (łącznie to  678 osób). 59 osób, głównie kobiet, doświadczających przemocy seksualnych, gwałtu otrzymało profesjonalne wsparcie prawne, psychologiczne, asystę na policji. Odbyło się niemalże 1000 godzin zajęć z języka polskiego. Bo język to fundament dobrego, wspólnego życia. Udzieliliśmy 2000 porad prawnych prowadzonych przez naszych partnerów z Fundacji Instytutu na rzecz Państwa Prawa. Z wielokulturowej biblioteki korzysta na co dzień ponad 800 osób.

Każdego miesiąca odbywa się kilkadziesiąt wydarzeń społecznych i kulturalnych, organizowanych przez samych mieszkańców. My pomagamy, ale nie wymyślamy wszystkiego. Baobab to także miejsce dla organizacji. Trudno  nawet pomyśleć, że nasza niewielka organizacja chciałaby sama korzystać z tak dużej przestrzeni. Tylko w tym roku swoje miejsce w baobabie znalazło 41 organizacji: dużych, starych stażem, ale i te zupełnie młodych, powstających, polskich i założonych przez migrantów.

To też wizytówka naszego miasta. W baobabie łączymy. Nie wymienię wszystkich gości, spotkań, konferencji.

Taki obrazek - jednego dnia na tej samej sofie gościliśmy kolejno Tomasza Szymańskiego, Sekretarza Stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, a także Pierwszą Damę RP Agatę Kornhauser-Dudę.

Były też inne VIPy

  • w baobabie zaś gościliśmy m.in. ambasadora Stanów Zjednoczonych Ameryki, Marka Brzezińskiego,
  • Aldena LeClaira, Acting Regional Refugee Coordinator, Bureau of Population, Refugees, and Migration (PRM) Departamentu Stanu USA,
  • ludzi z wielkich instytucji i międzynarodowych organizacji,
  • Komisję oceniającą a obecnie wspierającą ESK.

Transparentność —> coroczny raport na www.baobab.lublin.pl

Najczęstsze zdanie o tym, co robimy? "Modelowe rozwiązanie".

Czy jest różowo? Nie zawsze. Największym zagrożeniem jest kwestia stabilności, dalszego trwania. Decyzje na poziomie międzynarodowym, likwidacje funduszy dotknęły także nas. Stąd nieustanne poszukiwanie możliwości prowadzenia dalszej pracy. Jesteśmy aktywni i kreatywni, szukamy, piszemy granty, współpracujemy z biznesem. Ale to i tak nie zawsze wystarcza. To dużo działań, a stoi za tym spory, zespół z olbrzymim doświadczeniem. To wypracowuje się latami.

Ostatnio boję się, że coś co powstało z takim trudem, coś co jest utkane z relacji, zbudowane na olbrzymim zaufaniu, może zostać zamknięte. Ostatnio wyobrażam siebie taki czas, kiedy odbieram telefon i ktoś mówi, że chce przyjechać z wizytą zagranicznymi gośćmi, by pokazać lubelski baobab, a ja mówię, że już go ma. Że już zamknęliśmy…  Albo dzwoni telefon, matka pyta o zajęcia z polskiego dla swoich dzieci, a ja muszę powiedzieć, że już lekcji nie ma, albo… Nie będę marudził.

Chcę zaprosić Państwa do nas i pokazać, co RAZEM udało się nam stworzyć. I cieszyć się tym. Być dumnymi. I w trudniejszych chwilach się wspierać. Historia naszego Lublina pokazała, że jak się znamy, mamy relacje, to i w trudnych chwilach damy radę.

Zacząłem osobistej refleksji, tak też i zakończę. Nasza historia życia i powiązań w mieście tka się z różnych ścieżek, połączeń. Pamiętam, jak na podwórko przed bankiem banku PKO przy Krakowskim Przedmieściu 39b od najmłodszych lat ciągnąłem swoich rodziców na pyszne rurki z kremem. Pamiętam, jak kilka lat później, w tym PKO zakładałem swoje pierwsze konto bankowe, jak starałem się tam o kredyt studencki (na szczęście już spłacony). Pamiętam, jak kilka lat później starałem się o kredyt mieszkaniowy. A teraz, stojąc tu przed państwem, jako aktywny, społecznie zaangażowany mieszkaniec miasta, mogę zaprosić państwa Radnych, pana Prezydenta, i wszystkie słuchające nas osoby, na sobotę, na 11:00 na obchody 100 lat budynku, który doskonale pokazuje współczesna, historię naszego miasta. Do otwartego dla wszystkich baobabu.

Dziękuję!

 

 

Tekst wystąpienia Piotra Skrzypczaka, członka zarządu Stowarzyszenia Homo Faber na posiedzeniu Rady Miasta Lublin dnia 26 czerwca 2025 roku, podczas dyskusji nad raportem o stanie gminy. 

Inne aktualności

Finał IV edycji Międzykulturowej Szkoły Liderek i Liderów

Czytaj

wakacyjne kursy języka polskiego | summer Polish language courses | літні курси польської мови

Czytaj

Ruszył nabór na Latający Uniwersytet Praw Człowieka, zapisz się!

Czytaj
1 2 3 36

Partnerzy

Inspektor Ochrony Danych Osobowych:
r. pr. Małgorzata Ganczar
iod@hf.org.pl

menuchevron-down