Skończone liderki - podsumowanie III edycji Międzykulturowej Szkoły LIderek
i Liderów
– Od czego zaczyna się działanie społeczne?
– Od planu!
– Nie.
– Od celu!
– Nie.
– Od zebrania ludzi!
– Nie!
– No to od czego?
– Od wk…rwu!
To klasyczna już rozmowa będąca początkiem „Międzykulturowej Szkoły Liderek i”… i w tym roku tylko Liderek.
– My wkurzyliśmy się na marnotrawstwo – mówi Piotr Skrzypczak, współtwórca MSLL. – Widzieliśmy wokół wspaniałe osoby, z doświadczeniem w wielu stron świata, które mieszkają w Lublinie, a nie mają gdzie się poznawać, i często nie mają pojęcia, jak zacząć robić coś dla innych. A byliśmy przekonani, że mają olbrzymi potencjał i chęci do działania – kończy Skrzypczak.
Czym jest MSLL?
Międzykulturowa to znaczy jaka? Złożona z osób, które pochodzą z: Ukrainy, Białorusi, Zimbabwe i Tunezji (w poprzednich edycjach były jeszcze osoby z Iranu, Syrii). To szkoła, w której różnica, inność stanowi coś dobrego, ciekawego, coś co wzbogaca, a nie jest zagrożeniem. To szansa. Takie spotykanie oczywiście czasami bywa trudne, bo wymaga przyjrzenia się także sobie, swoim stereotypom i uprzedzeniom.
Jak technicznie wygląda praca MSLL?
Zaczynamy od poznawania się. I to głębokiego. Głębszego niż na klasycznych warsztatach dla ludzi z jednej „bańki”. Opowiadamy o sobie, swoich zwyczajach, historii, rysujemy, mapujemy.
– Dobre poznawanie się to początek budowania relacji – mówi Anna Dąbrowska, szefowa Homo Faber – a relacje są największą bronią przeciw wykluczeniu i dyskryminacji – kończy.
Potem jest kontrakt. Wspólnie omawiamy, krok po kroku to, co nam może pomóc w byciu razem, i to co nam nam może przeszkodzić. I wymyślamy razem, jak o to zadbać.
Wyzwań jest dużo, choćby podejście do czasu. To bardzo ważny wymiar kultury: w jednych czas płynie swobodnie, jest elastyczny, w innych odmierza go bezlitosny sekundnik zegara. W tych pierwszych pracuje się aż się skończy zadanie, dba się o relacje, w tych drugich koniec to dzwonek na przerwę, niezależnie od efektu. Dwa podejścia, każde ma swoje plusy i minusy. A dogadać się trzeba.
Czy można w pojedynkę?
Kolejne kroki to seria merytorycznych wykładów, rozmów, warsztatów. Program jest upakowany. Zwłaszcza dla ludzi, spoza polskiego kontekstu. W tej szkole nie wystarczy powiedzieć, np.: „To spadek po PRLu”. Trzeba ten skrót rozszyfrować. I trochę o tych złych czasach opowiedzieć.
Rozmawiamy o tym, od czego zaczynają się działania społeczne (i tu właśnie pada słynny tekst o „wku*rwie”). Uczymy się sprawdzać, skąd wiemy, co jest ludziom potrzebne, czyli od diagnozy.
– Nie ma gorszego aktywisty niż ten, który myśli, że jego potrzeba jest potrzebą innych ludzi – irytuje się Skrzypczak. – Potem taki „działacz od siedmiu boleści” jest sfrustrowany, że ludzie nie przychodzą na „jego” wydarzenie. Nie przychodzą, bo jest to tylko „jego” – kończy.
Ta kwestia łączy się też z budową zespołu i dbaniem o niego. A więc znów pojawia się wątek liderstwa. Czy można być liderem/liderką w pojedynkę? Nie! I to jest jeden z częściej „wałkowanych” tematów w ramach szkoły. W programie są zarówno kwestie procesu grupowego, jak i ról grupowych i umiejętnego nimi zarządzana.
Masz się tym bawić!
Jak już wiemy, co ludziom jest potrzebne, czas na stawianie celów i dobór metod. I tu na scenę wkracza ważne hasło: wolność! Nie uczymy chodzenia utartymi ścieżkami. Uczymy korzystania z wolności – możemy wszystko, więc nie warto powielać znanych schematów.
– Czasami ludzie proponują działania, w których sami by nie wzięli udziału – komentuje Skrzypczak. – To oszustwo! Jak jesteś liderką, to masz robić rzeczy, które ciebie interesują, kręcą, i masz siedzieć w pierwszym rzędzie. I się dobrze się bawić.
W ramach MSLL są też wizyty studyjne, w Lublinie i Warszawie.
– Wyjazd do stolicy ma szczególne znaczenie – mówi koordynatorka szkoły Kristina Jonauskaite. – Jesteśmy tam razem przez ponad dobę. Nie tylko odwiedzamy różne inicjatywy, organizacje, muzea, ale też jemy razem, podróżujemy, rozmawiamy, a przez to jeszcze się poznajemy.
W Lublinie korzystamy z gościny organizacji społecznych, które mogą zainspirować. W tym roku odwiedziliśmy Teatrikon i Sempre a Frente.
Próby, próby, próby
Po częściach bardziej teoretycznych, przychodzi czas na praktykę, czyli własne projekty. Każdy może skończyć się sukcesem. Ale nie musi. Porażka to też ważna lekcja. Organizujesz warsztat dla innych, a nikt nie przyszedł? Super! Będziesz w przyszłości lepiej diagnozować potrzeby, albo dopasowywać termin, albo zmienisz miejsce, zadbasz o promocję. A może to samo, w tym samym czasie, ale lepiej, zrobił to ktoś inny? Po to jest ewaluacja: by sprawdzać, wyciągać wnioski i iść do przodu!
Jedno z kluczowych haseł MSLL’u: Nie myli się tylko ten, kto nic nie robi.
Co wyszło?
W tej edycji mieliśmy tętniący muzyką, tańcem i młodością „Integracyjny Klub dla Dziewczyn” zorganizowany przez 16-letnią Ukrainkę, Kamilę Meiechko.
– Któregoś dnia wpadłam na pomysł stworzenia miejsca, które odwiedzały by dziewczyny w moim wieku, gdzie mogłyby zdobyć wiedzę, poznać nowych ludzi, znaleźć przyjaciółki, zrelaksować się - mieć miejsce, w którym mogłyby przedyskutować problemy, wiedząc, że wszystko pozostanie w kręgu klubu – opowiada.
Klub to bezpieczna fizycznie i emocjonalnie przestrzeń dla dorastających dziewczyn o różnych tożsamościach. Co ważne, klub się rozwija, i koniec szkoły nie stanie się końcem klubu. Z pewnością jeszcze o nim usłyszycie.
Mariem Briki z Tunezji rozpoczęła spotkania integracyjne, by dać przestrzeń anglojęzycznym cudzoziemcom i cudzoziemkom do poznawania się i dobrego bycia razem. Pierwsze spotkanie było hitem: przygotowywano pierogi z różnymi nadzieniami inspirowanymi lokalnymi kuchniami. „Pierogi without borders” to smakowity mix na miarę słynnych gwiazdek Michelin. Po nim pojawiły się kojenie spotkania, też pełne ludzi, języków i pasji.
– Global Lublin, Local Heart to inicjatywa skupiona na wypełnianiu luk kulturowych i wspieraniu integracji pomiędzy polskimi mieszkańcami a społecznością międzynarodową Lublina – mówi Mariam. – Mam misję, by zwiększać zrozumienie kulturowe, czyniąc Lublin tętniącym życiem ośrodkiem współpracy i świętowania ludzi z różnych kultur.
Zupełnie innym pomysłem była wystawa przygotowana przez Irynę Finchuk-Tsvirkun. „POZA ramami kwalifikacji” to nie tylko piękne zdjęcia portretowe autorstwa Vlada Sivty, ale wezwanie do działania.
– Wystawa porusza temat wyzwań, z jakimi mierzą się wykwalifikowane migrantki i migranci na polskim rynku pracy – mówi autorka. – Poprzez fotografie odkrywamy historie osób, które pomimo wysokich kwalifikacji i bogatego doświadczenia, często zmuszone są podejmować pracę poniżej ich kompetencji – mówi Finchuk.
To opowieść o niewykorzystanym potencjale, determinacji w dążeniu do uznania swoich umiejętności i próbach odnalezienia swojego miejsca w nowej rzeczywistości.
Każda z prac stanowi dyptyk – portret osoby trzymającej CV (w otoczeniu aktualnej, raczej kiepskiej pracy) skonfrontowany jest z białym prostokątem, z kartą-ogłoszeniem z zachętą do pomocy w znalezieniu właściwej, zgodnej z kompetencjami pracy. Ta przestrzeń zostanie uzupełniona kolejnym, pogodniejszym portretem, kiedy osoba taką pracę znajdzie. Być może właśnie dzięki wystawie.
Działanie Iryny zostało doskonale ocenione i docenione, choćby przez zaproszenie jej do kolejnych miast.
Z kolei Liudmyla Blinkova stworzyła Klub wsparcia, tym razem dla dorosłych. Spotkania odbywają się co niedzielę (od 12 tygodni) i trwają ok. 2 godziny. Przychodzą głównie osoby z Ukrainy, by wspólnie z innymi rodakami w bezpiecznej atmosferze budować swoją lubelską społeczność.
Anna Czucka, też z Ukrainy, do sprawy podeszła zupełnie inaczej. Postanowiła zainspirować ludzi do zmiany życia. Brzmi górnolotnie? I tak też było! Cykl „Wypracowanie Dobrych Nawyków” odbywał się na dachu Centrum Spotkania Kultur. O brzasku.
– Wschód słońca, widok na poranną panoramę miasta to wyjątkowy moment – mówi Czucka. – Dla mnie to czas, który symbolizuje nowe początki i możliwości.
Wysiłek - wstanie po ciemku i dotarcie do miejsca zbiórki - oraz nagroda - ciepłe, wschodzące słońce - dawało ogromny zastrzyk motywacji. Uczestniczki i uczestnicy czuli energię i inspirację do wprowadzenia pozytywnych zmian w swoim życiu.
W części warsztatowej prowadzone były rozmowy, czym jest nawyk, jakie są etapy jego powstawania oraz jaką rolę ma motywacja i samodyscyplina w procesie zmiany. Każdy miał okazję, by podzielić się swoimi doświadczeniami, oczekiwaniami i wyzwaniami związanymi z wprowadzaniem zmian w życiu. - Wspieraliśmy nie tylko umysł – spotkania kończyły się sesjami stretchingowymi, które pomagały rozluźnić ciało - opowiada Czucka.
Działań było więcej. Z części z nich, po nie do końca udanej próbie, wyciągnięto lekcje na przyszłość. Każde kończyło się rozmowami z mentorami/kami, którzy pomagali przejść krok po kroku przez cały proces.
A na koniec odbyła się wspólna ewaluacja i świętowanie.
To jednak nie koniec. Wiele z inicjatyw jest kontynuowanych, rozwijanych w nowe, szersze działania, często korzystając ze wsparcia starszych stażem absolwentek MSLL.
***
W 3 edycji MSLL wzięły udział: Iryna Finchuk-Tsvirkun, Mariam Briki, Liudmyla Blinkova, Anna Czucka, Kamila Meiechko, Iryna Havrylitsia, Rumbidzai Marowa, Sviatlana Nosava, Alina Vecherkova, Oleksandra Breitsara, Swietłana Kobiałka, Nataliia Sharko, Svitlana Furt.
Opiekunami merytorycznymi była Anna Dąbrowska i Piotr Skrzypczak, a koordynatorką Kristina Jonauskaite (zresztą absolwentka 1. edycji MSLL).
Międzykulturową Szkołę Liderek i Liderów zrealizowało stowarzyszenie Homo Faber dzięki wsparciu UNHCR.
Piotr Skrzypczak