Wspieraj

Integracja, czyli bądź biały! Komentarz do strategii migracyjnej.

[Anna Dąbrowska] Polityka migracyjna, chcąc być remedium na klęskę integracyjną państw Europy Zachodniej, proponuje nam rozwiązania, które poprowadzą nas dokładnie w kierunku zrobienia tamtych błędów ponownie. Wbrew bowiem używaniu pojęcia “integracja”, państwo obiera kurs asymilacyjny, ze wszystkimi jego konsekwencjami.

Integracja i asymilacja to nie synonimy

O integracji krążą różne mity. Od tego, że jest mrzonką, aż po ten, że to nauka polskiego. Pośrednie mówią o tym, że to chodzi o to, aby tamci “SIĘ” zintegrowali, czyli dostosowali, byli cisi, grzeczni i trochę tacy jak my, bo inaczej ich stąd wyrzucimy. Są i te wskazujące na bliskości kulturowe – te wszystkie stereotypowe uproszczenia, które gwarantują rzekomy sukces.
My zaś mamy w tym rolę publiki, klaszczącej z uznaniem podczas recytacji wierszyka “Chrząszcz brzmi w trzcinie” przez obcego kulturowo człowieka, któremu wspaniałomyślnie pozwoliliśmy tu przyjechać ratując go tym samym przed tkwieniem w przedcywlizacyjnym rozwoju, w barbarzyństwie i ciemnocie.
Niestety wszystkie te bzdury powtarza polska polityka migracyjna w rozdziale poświęconym integracji. Bo choć autor/autorzy przywołują europejską definicję integracji rozumianą jako “dwustronny proces”, cele wyznaczają sobie jednoznacznie asymilacyjne, możliwe do osiągnięcia wykluczeniem, odmową dostępu, środkiem do tego celu będą natomiast wymuszenie i przemoc.
Integracja nie jest synonimem asymilacji. To dwa kompletnie odmienne podejścia. Za Słownikiem Języka Polskiego PWN: asymilacja: 1. «przystosowanie się do życia w obcej grupie przez przejęcie jej kultury i przyswojenie sobie cech właściwych tej grupie; też: wchłonięcie obcej grupy»

Warto też zaznaczyć, że zaproponowany w strategii kurs to wstecznictwo wobec już przyjętych lub właśnie tworzonych lokalnych, samorządowych polityk integracyjnych. Ich progresywny charakter to nie tylko efekt międzysektorowej pracy, ale także odpowiedź na realne wyzwania lokalnych wspólnot i jasne stawianie sobie celów wobec tychże.

Zanim skomentuję konkretne zapisy polityki, chciałabym jeszcze wspomnieć o trwodze, jaką wywołały doniesienia o dokumencie wśród osób z doświadczeniem migracji i uchodźstwa mieszkających w Polsce. Ich do rozmowy o możliwych rozwiązaniach tym bardziej nikt nie zaprasza. Zdani są na to, co albo sami przeczytają (po polsku i napisane trudnym, urzędowym językiem), albo co skomentują organizacje, którym ufają. Nieznany horyzont czasowy zmian legislacyjnych wywołuje lęki i rodzi pytania o przyszłość życia w naszym kraju.

 

Co to znaczy - komentarze do strategii

Cudzoziemcy, którzy otrzymają zgodę na jedną z form ochrony krajowej lub międzynarodowej, zostaną objęci kompleksowymi, obowiązkowymi programami integracyjnymi, których celem będzie włączenie ich do polskiego społeczeństwa.
Od postępów integracyjnych zależeć również będzie możliwość uzyskania przez nich zezwolenia na pobyt stały.

Takie programy już istnieją - to Indywidualne Programy Integracyjne. Przypominam: Indywidualny Program Integracji przeznaczony jest dla osób, które uzyskały w Polsce status uchodźcy, ochronę uzupełniającą lub pobyt czasowy. Realizowany przez gminny ośrodek pomocy społecznej obejmuje wsparcie finansowe (max 12 miesięcy, w zależności od liczby osób w rodzinie może wynosić od 647 zł do 1376 zł.) oraz i pokrycie kosztów nauki języka polskiego (często bezkosztowo w ramach kursów prowadzonych przez organizacje społeczne).

Programy te ewaluowane były ponad 15 lat temu przez organizacje społeczne (Frelak, Klaus, Wiśniewski 2007). Wówczas wyniki pokazały ich nieskuteczność i wnioskowały daleko idące zmiany. Nic się nie zmieniło w zasadzie. Kolejnych ewaluacji nie było. Mało zatem wiemy, czy te stare rekomendacje cały czas są adekwatne (pewnie tak), co wymaga poprawy po upływie tego czasu? Jak oceniają je same osoby uczestniczące?
To czego też nie wiemy, to jakie rząd planuje narzędzia do zbadania poziomu włączenia osób, które przejdą IPI? A zatem, jak zamierza w przyszłości mierzyć postępy, od których będzie zależał dalszy pobyt tych cudzoziemców/ek w Polsce? Bo to przecież nie jest tylko kwestia języka, znalezienia pracy czy mieszkania… A z drugiej strony tych osób nie można deportować, bo dostały ochronę międzynarodową.

Ucząc się na doświadczeniu innych państw, Polska przyjmuje podejście oparte na powiązaniu decyzji w zakresie polityki migracyjnej z polityką integracyjną. Zgodnie z takim podejściem, decyzje o napływie cudzoziemców do Polski będą uwzględniać ich możliwości integracyjne z polskim społeczeństwem.

Zaproponowana tu selekcja na podstawie kraju pochodzenia, budzi poważne wątpliwości zarówno w zakresie typowania jak i późniejszej realizacji – kto i na jakiej podstawie będzie decydował, czy osoba z danego państwa deklarująca chęć przyjazdu do Polski wykazuje te „możliwości integracyjne”. Na podstawie kultury, obyczajowości, ustroju danego państwa? Czy indywidualnie -- na podstawie wykształcenia danej osoby? Jej cech osobowych? Wyznawanych wartości i przekonań a może religii? I czy o te ostatnie powinniśmy pytać w formularzu? Jak głęboko zamierzamy wnikać w prywatność posiłkując się tezami o spójności społecznej, bezpieczeństwie i kontroli?

Czy nie brzmi to jednak jak wstęp do polityki rasistowskiej, opartej o paradygmat cech tożsamości: etnicznych, wyznaniowych, społecznych, klasowych typologii? Bo jakiż mechanizm będzie miała osoba siedząca w polskim konsulacie, nagle posiadająca nieskończoną władzę nad aplikującymi o wizję wjazdową? A może żadnej, może będzie decydował o tym jakiś człowiek w MSWiA albo w MSZ. Handel wizami oparty na zysku zastąpi selektywna polityka rasowa.

Co to są wreszcie te możliwości integracyjne? Złudne podobieństwa, budowane w oparciu o skalę różnic i podobieństw, gdzie szalę przeważą te drugie? Czy odbieranie Netflixa? A może fizyczna giętkość języka potrafiącego wymówić wiele spółgłosek na raz?

Sukces w polityce integracyjnej zostanie osiągnięty, jeżeli dany cudzoziemiec komunikuje się w języku polskim, przestrzega przepisów oraz norm i wartości obowiązujących w Polsce, a także aktywnie uczestniczy w życiu społecznym lokalnej wspólnoty oraz utrzymuje bliskie relacje z członkami polskiego społeczeństwa.

Integracji nie ma bez języka – zgadzam się. Ważne jest, aby osoby migrujące wiedziały, że obowiązują ich przepisy kraju, do którego przyjechali – nie wszyscy to wiedzą. Powinni, to prawda.
Zastanawiają mnie wartości, których należy przestrzegać – chyba i ja potrzebowałabym jakiejś ich listy wraz z objaśnieniem. Czy to jest demokracja? Rządy prawa? Solidarność? Równość i niedyskryminacja? A może coś innego?
Może byśmy to uzgodnili, zanim nakażemy ich przestrzegać.

Zastanawia mnie także, w jaki sposób cudzoziemiec utrzymuje bliskie relacje z członkami polskiego społeczeństwa? Jak ma w te relacje wejść, zwłaszcza teraz, kiedy społeczeństwo głównie migrantami się straszy? Kto ma pomóc te relacje budować? O co je oprzeć? Jak je wspomagać? Jak interweniować w sytuacji naruszeń? Nie, nie kiedy cudzoziemiec złamie zasady, ale kiedy Polak złamie zasady.

Skoro przywołana została definicja integracji jako dwustronnego procesu, w którym biorą udział zarówno osoby migrujące jak i społeczeństwo obywatelskie, jakie zadania stoją przed tym drugim podmiotem biorącym udział w tym złożonym i skomplikowanym procesie poza niemym przyglądaniem się temu? Naprawdę rząd uważa, że żadne? Że już wszystko zrobiliśmy i żadnej pracy czy to na poziomie rządowym, czy lokalnym nie trzeba wykonać?

Przeczy temu dokument roboczy, nad którym pracujemy obecnie w Lublinie. Miejska polityka integracji poza jasno określonymi normami, zasadami i wartościami wspólnoty określa także 10 obszarów integracji. Od razu napiszę – to lista zadań dla szeroko rozumianego społeczeństwa przyjmującego, co MY mamy w tym procesie do zrobienia. Lista  jest potężna. I nie, nie powstała w środowisku “pięknoduchów” “oderwanych od rzeczywistości aktywistów”. Jest efektem międzysektorowej długiej rozmowy z różnymi interesariuszami życia publicznego. Dla przykładu, w obszarze “Społeczności lokalne, bezpieczeństwo i komunikacja” proponujemy:

  • Stworzenie planu spotkań stymulujących dialog międzykulturowy mieszkańców osiedli, dzielnic etc. w budynkach użyteczności publicznej: świetlice, biblioteki, muzea, place zabaw, boiska, orliki, parki i in. oraz włączenie nowych mieszkańców do już funkcjonujących sieci komunikacyjnych w ramach społeczności.
  • Stworzenie strategii dialogu miasta z mieszkańcami oraz mediami, która z jednej strony komunikuje różnorodność wspólnoty mieszkańców, a z drugiej propaguje wartości tejże w zakresie tolerancji, otwartości i integracji.
  • Stały, regularny briefing dla mieszkańców nt. sytuacji migracyjnej miasta.
  • Stworzenie funkcjonalnego kanału komunikacji zwrotnej dla mieszkańców z migranckim pochodzeniem.
  • Przygotowanie pakietu działań edukacyjno-informacyjnych kierowanych do nowych mieszkańców dotyczących różnorodności społeczności lokalnej, promujących wartości i zasady przyjęte przez wspólnotę, zachęcające do wzajemnego poznawania się i zrozumienia różnych grup mniejszościowych.
  • Wsparcie interwencyjne dla osób doświadczających dyskryminacji i przemocy motywowanej uprzedzeniami.

 

A w obszarze “Partycypacja / rządzenie / przywództwo” piszemy między innymi o: wprowadzeniu perspektywy międzykulturowej do wszelkich dostępnych ciał partycypacyjnych już w mieście istniejących (rady rodziców, rady dzielnicy, innych rad i ciał doradczych). Wprowadzeniu perspektywy międzykulturowej do wszelkich dostępnych mechanizmów partycypacyjnych w mieście (regulaminy konkursów ofert na działania zlecone, regulamin budżetu obywatelskiego, program współpracy i in.). Wprowadzeniu wymogu koniecznej obecności osób z migranckim i uchodźczym doświadczeniem w procesach konsultacyjnych.
 Czy o aktywnym wspieraniu osób z migranckim i uchodźczym doświadczeniem do podejmowania aktywności społecznych.

To tak się między innymi robi te więzi. One same nie powstają. Trzeba je zaanimować, dbać o nie, a w sytuacji konfliktu, umieć nim zarządzać.

„Chrząszcz brzmi w trzcinie…”

Asymilacja to przemoc. Uznanie, że jedna tożsamość jest lepsza od innej. I oczekiwanie, że tą oryginalną, wstydliwą, gorszą schowasz. Polityki asymilacji mówią mniej lub bardziej wprost - jeśli chcesz przetrwać, zachowuj się tak jak my. Naśladuj. Bądź biały (używam tego słowa nie w odniesieniu do koloru skóry, ale w szerokiej perspektywie, w której kolor skóry jest jedną z determinant funkcjonowania na szczycie drabiny społeczno-ekonomicznej).

Wybitny naśladowacz nie może jednak liczyć na równy dostęp. Może zaś liczyć na to, że pewnego dnia usłyszy, że mimo tych wszystkich starań i tak jest obcy, i już dalej i wyżej nie pójdzie. Pewnie powinnam teraz przywołać lata międzywojenne w Polsce, w której wskazywano na mniejszości narodowe jako czynnik destabilizujący młode państwo i która realizowała politykę asymilacji w pełnym spektrum. Przypomnijmy według Piłsudskiego miała to być asymilacja państwowa zamiast narodowej, gdy tymczasem Narodowa Demokracja wskazywała nadrzędność interesu narodowego w stosunku do państwa i kwestii społecznej. Według tej idei inne narodowości miały podporządkować się politycznej, ekonomicznej i kulturalnej dominacji Polaków. Trudno było identyfikować się z nowo powstałym państwem polskim skoro po pierwsze wcześniej ono nie istniało, a I Rzeczpospolita była demokracją szlachecką, w której figura Polaka-katolika skutecznie tamowała wszelką integrację a ścisły podział klasowy pieczętował na stałe ramy społeczne (Sosnowska). Brzmi znajomo?

Dostosowanie bez znajomości, głębokiego poznania i dodania do swojego zestawu także wiedzy o kraju docelowym, nauczenia się tego “software” jak zwykliśmy metaforycznie obrazować kulturowy wdruk nabyty podczas procesu socjalizacji w danym społeczeństwie, za pomocą którego czytamy rzeczywistość, to tylko bierne powtarzanie.

Integracja jest o czymś zupełnie innym. Jej celem jest takie organizowanie wspólnot, aby umiały ze sobą pokojowo funkcjonować nie krzywdząc się wzajemnie w ramach pewnej umowy społecznej. Najlepiej, jeśli wypracowanej razem.

W procesie integracji w ogóle nie o to chodzi, aby tępo powtarzać niezrozumiałe zachowania i gesty kulturowe. Chodzi o to, aby dawać ludziom szansę poznania kraju docelowego, jego norm i zasad, aby móc zrozumieć swoją nową rzeczywistość i zafunkcjonować w niej bez lęku. Ważne, aby ten proces odbywał się dobrowolnie i aby ta druga, opowiadająca o sobie strona, nie tylko wiedziała, co chce przekazać, co dla mniej jest ważne, ale też miała otwartość na informację zwrotną i zmianę. Polska z nowymi mieszkańcami nie będzie już tą samą Polską. Będzie inną Polską. Już jest inną Polską, bo 2,5 miliona osób z doświadczeniem migracji już w Polsce mieszka. W procesie integracji to obie strony robią rewizję norm i zasad. Kto prosi migrantów, aby krytycznie spojrzeli na swoje tradycje, sam musi być przygotowany na poddanie krytyce tego, co jemu wydaje się oczywiste (P. Sheffer, Społeczeństwo otwarte).

Wracają opowieści z przedmieść. Enklawy. Trwoga. Podpalane samochody. Bunt.
Ileż to lat obalam ten obrazek, dopisując mu konieczne tło. Za buntami na przedmieściach stoją nie tradycje krajów pochodzenia, ani dzikie usposobienie migrantów, ich ułomności cywilizacyjne (jak lubi prawić o tym rasistowska prawica), ale skala wykluczenia, dyskryminacji, systemowej przemocy i brak możliwości awansu społecznego ufundowane przez tamte społeczeństwa, państwa, ich polityki. Cały ten postkolonialny rasizm, który segreguje ludzi, sprzyja przekazywaniu ubóstwa i wykluczenia i w efekcie tworzenia się podklasy imigranckich prekariuszy, którzy w tak skonstruowanym systemie nigdy nie będą nikim więcej.

Wydaje się, że autorzy polityki to wiedzą pisząc: Porażką polityki integracyjnej, co pokazały doświadczenia wielu państw, jest wykluczenie społeczne i ekonomiczne imigrantów prowadzące do wielu wyzwań i utraty poczucia bezpieczeństwa zarówno cudzoziemców, jak i społeczeństwa przyjmującego. Problem jest w tym, że fundują nam dokładnie tą samą przyszłość.

Inne aktualności

Senat przyjął ustawę o "zawieszeniu azylu" bez poprawek

Czytaj

Skończone liderki. Podsumowanie III edycji Międzykulturowej Szkoły Liderek i Liderów

Czytaj

Białoruś #2 Białoruś – państwo sprywatyzowane

Czytaj
1 2 3 6

Partnerzy

Inspektor Ochrony Danych Osobowych:
r. pr. Małgorzata Ganczar
iod@hf.org.pl

menuchevron-down